Austria mnie zachwyca na każdym kroku. Wczoraj zdecydowaliśmy, że wejdziemy na górę wysokości 1 140 m, by dzieci trochę poćwiczyły nogi, a nie tylko schodziły z wysokich gór. Gdy po 2 godzinach wspinaczki dotarliśmy do schroniska, okazało się, że jest zamknięte. Trochę się podłamaliśmy, gdyż dzieci chciały dostać pieczątki do książeczki PTTK, a my napić się zimnego piwka. Podchodzimy bliżej i naszym oczom ukazał się taki oto widok:
Piwko leżało sobie w wodzie, która świeża i zimna, spływała na nie i je chłodziła. Genialne, proste, a u nas niespotykane. Obok leżał otwieracz do butelek i pojemniczek na pieniądze. Każdy płacił wedle uznania. Piwko pyszne, jak zawsze po wysiłku fizycznym, a i dzieci załapały się na pieczątki, które leżały dostępne na zewnątrz schroniska. Dla mnie....bajka.
Pozdrawiam z przepięknych Alp. Wracam w tym tygodniu :)
niesamowite, że są gdzieś takie miejsca!
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Niestety w Polsce raczej ich nie doczekamy z oczywistych względów.
UsuńI tu się zdziwicie :) Pamiętam jak jakieś 10 lat temu, byłam z rodzicami w naszych polskich Górach i spotkaliśmy bardzo zbliżony widok. Też piwo i zdaje się że mirinda, tyle że w strumyku bezpośrednio a obok beczułka na pieniążki. Nie pamiętam dokładnie gdzie to było, w każdym razie okolice Wisły.
OdpowiedzUsuńNo to rzeczywiście niespotykane w Polsce. Pytanie, czy gdybyś poszła tam dziś, to nadal dostępne byłoby takie rozwiązanie, czy już właściciel się przejechał. Na pewno, gdyby stosować takie rozwiązania, a ludzie byli by uczciwi, było by znacznie milej.
Usuń