Było, minęło, trudno, ale zupa przy najbliższej okazji musiała być zrobiona. No i była. Najgorsze, że mąż zawsze wszystko robi na oko, bez pamiętania, ile czego podał. Ale jakoś udało mi się to z niego wyciągnąć, więc podaję, co następuje:
Składniki (na 4 porcje):
- 1,5 szklanki borówek (a konkretniej jedno opakowanie plastikowe, w których borówki są sprzedawane),
- 1 szklanka malin (analogicznie, jak przy borówkach - 1 opakowanie),
- ok. 1,5-2 l wody, zależnie od tego, jak gęstą chcemy mieć zupę,
- cukier do smaku i wedle upodobań,
- 1 kisiel o dowolnym smaku, najlepiej z czerwonych owoców,
- ulubiony makaron.
Sposób wykonania:
Owoce myjemy, zalewamy wodą i gotujemy, jak na kompot. Dodajemy cukier, którego ilość zależy od tego, jak słodką chcemy mieć zupę. Należy pamiętać, że w kisielu też jest cukier, więc żeby nie przesadzić. Gdy owoce zmiękną, pomału dodajemy kisiel, cały czas mieszając. Ilość kisielu zależy od ilości wody. Dodajemy tyle, by zupę dobrze się jadło, by nie była za gęsta. Na taką ilość owoców, mąż podał 1 opakowanie.
Osobno gotujemy makaron, najlepiej jakiś mały kształt - muszelki, kolanka, gwiazdki itp.
Zupę odstawiamy do przestudzenia i podajemy lekko ciepłą z makaronem.
Smacznego!
Przepis dodaję do akcji:
To ta zupka, której wspominałaś. Smakowicie wygląda, idealna na ciepłe dni;)
OdpowiedzUsuńTak, to o niej mówiłam. Na upalne dni jest rewelacyjna. Na pewno w tym sezonie jeszcze jakąś zrobię.
Usuńo taką zupkę z przyjemnością bym wchłonęła
OdpowiedzUsuńCzęstuj się choć wirtualnie :)
Usuńmoże kiedyś będę miała odwagę przygotować zupę owocową, nigdy takiej nie jadłam...
OdpowiedzUsuńA kompot gotujesz? Jeśli tak, to dodaj do kompotu kisiel i zupa gotowa :)
Usuń